wtorek, 10 grudnia 2013

Smutny, bo Polak

Kiedy studiowałam, załapałam dorywczą pracę. Była to praca na kasie w jednym z supermarketów w Sopocie. Za najmniejsze potknięcie zdarzały mi się niemiłe incydenty ze strony klientów.

Pewien brunet z kilkudniowym zarostem, koło 50-tki, robił zakupy. Mnie, jak to często kasjerkom się zdarza, zabrakło drobnych, a nie mogłam, tak jak w obecnej pracy, zadzwonić po menedżera, żeby mi doniósł trochę gotówki. Zapytałam więc klienta, czy ma końcówkę. Odparł, że nie. Na standardowe pytanie "Czy mogę być winna jeden grosz?" również odpowiedział, że nie. Po czym wygłosił tyradę, że naciągamy klientów, itd. Jedyne, co mogłam zrobić, to pokazać mu środkowy palec na odchodne :D (i tak wiedziałam, że rezygnuję z tej pracy).
Kolejna sytuacja to kiedy pewna, około 40-letnia brunetka robiła zakupy. Zaczęła mnie opierdalać za to, że nie dałam jej jakichś tam kuponów promocyjnych (nikt mi nie powiedział o takowych). Kiedy już chciałam wybrać dla niej kupony, to ta nagle powiedziała: "Nie, teraz to już nie chcę". Weź tu kurwa dogódź człowiekowi :/ Przez sytuacje spowodowane przez takich zjebów po trzech dniach rzuciłam tę pracę, bo stres był nie do zniesienia.
W każdym razie, teraz, będąc w Wielkiej Brytanii, znalazłam pracę o tym samym charakterze. I co muszę powiedzieć: naprawdę lubię to robić! Prawdopodobnie w ciągu dwóch lat zmieniło się moje nastawienie, ale klienci naprawdę są bardzo mili! Co chwilę zdarzają mi się jakieś pomyłki, na co klienci zazwyczaj mówią "Oh, don't worry 'bout that, I get it" ("Och, nie martw się o to, ja to rozumiem"). Jest jednak jedna rzecz... Zdarza się, że pewni klienci, czekając w kolejce, może nie sapią, ale wyglądają na potwornie zmarnowanych, jak by stanie w tej kolejce było najgorszą karą. Kiedy dojdzie już do tego, że ich obsługuję, to na pytanie "Hello, you're right?" rzucają od niechcenia jakimiś półsłówkami, wciąż nie zmieniając wyrazu twarzy. Zazwyczaj okazuje się, że niestety są to... Polacy. Ludzie, kurwa, co z Wami jest?! Gdzie ta pogoda ducha? Może jakaś odrobina entuzjazmu? Oczywiście, ja też kiedyś cały czas chodziłam z grobową twarzą i są też tacy Polacy, którzy zawsze i z każdym witają się z radością. Wiem, że Polska nas nie rozpieszcza, nasi politycy mają nas w dupie, ale nie możemy uzależniać od nich swojego szczęścia. Wiem też, że starsi ludzie w Polsce ciągle narzekają i mają ponure wyrazy twarzy, ale do chuja... Czy my też musimy być tacy jak oni i taplać się w tym gównie?!
Jest tyle fajnych rzeczy do zrobienia. Nie masz kasy? To chociaż spotkaj się albo pogadaj ze znajomymi! Pizga na dworze? To co, możesz zaszyć się w domu i poczytać fajną książkę. Nie masz celu w życiu? Nie musisz go szukać, po prostu go stwórz! Jeśli myślisz, że życie jest chujowe, to faktycznie takie będzie.

Życzę Wam, abyście wzięli się w garść i biła od Was pozytywna energia. To uczyni nadchodzące Święta jeszcze bardziej wyjątkowymi. Take care!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz